wtorek, 29 marca 2016

Easter- Wielkanoc w USA


Po długiej nieobecności, napływie nowej wiosennej energii oraz obliczeniu, że zostało mi już tylko 83 dni do powrotu do Polski- czas na nadrobienie zaległości blogowych. Mnóstwo różnic kulturowych i faktów o USA, o których na pewno większość z Was także nie ma pojęcia jest przewidziana w nowych postach. 
Po 8 miesiącach imigracji znalazłam wiele ciekawych rzeczy, którymi chętnie się podzielę, zapraszam! 



Krótkie sentymentalne "blabla":
Święta Wielkanocne jak w każdej części świata spędzamy w gronie rodzinnym. Ciepło rodzinne jest bardzo znaczącym podłożem do udanie spędzonego czasu- poza jedzeniem oczywiście :D  Nie mogę powiedzieć, że najważniejszego mi nie brakowało, ale jednak spędziłam Wielkanoc nie sama, ale z host rodziną (nie wiem, czy w dalszym ciągu jednak nawet mogę ich nazywać "host rodziną"). Po mieszkaniu 8,5 miesiąca pod jednym dachem z grupą ludzi nie tylko stali się oni mi bliskimi, ale także drugą rodziną. Nigdy bym się nie spodziewała, że zupełnie obcy ludzie otworzą przed obcą nastolatką z Polski tak serdecznie swoje serca i będą ją traktować na równi z każdym z pozostałych członków rodziny. Teraz jak pomyślę, że za 3 miesiące się rozstaniemy mam łzy w oczach i już tęsknię! Nie tylko moja zastępcza mama, tata (Biranna oraz Scott) oraz rodzeństwo (Macy i Dawson) są dla mnie jak rodzina, ale także ich bliscy (dziadkowie, kuzyni, bracia, siostry, bracia bratów itd. Traktują mnie w 100% jak "swoją". 
Rodzina ✔️ odhaczone
Święta można powiedzieć, że ucztowaliśmy trzy dni. Całą rodziną w piątek pojechaliśmy do Chicago, gdzie u kuzynki Scotta zebrało się około 25 osób na spędzenie całego weekendu razem w jednym domu (tak, jest to bardzo duży dom). 
Na obiad Piątkowy poszliśmy do restauracji, żeby zjeść oczywiście rybę- w końcu Wielki post! Amerykańska ryba- odpowiednik paluszków rybnych, którymi zajadają się dzieci. Czyt.( Smażona panierka ze śladami ryby zmiksowanymi z..? To jest zagadką :D) Tak, więc jako przeciwniczka wszystkiego co smażone.. (I w tym momencie babcia by mnie wyklnęła) zamówiłam sobie nic innego jak steaka! No i to mogę nazwać obiadem- nic lepszego niż kawał porządnego mięcha- dosłownie..- kawał. Zdjęcie mojej małej porcji

Wielką sobotę rozpoczęliśmy amerykańskim śniadaniem- jajka z bekonem oczywiście. 
Później mężczyźni zaczęli robić własną "Polish Sousage And chrzan". Muszę przyznać, że na prawdę smakowała jak w Polsce 😀 Rodzina ma korzenie Polskie, więc bardzo ceni sobie tradycje białej kiełbasy obecnej przy śniadaniu świątecznym.

W tym czasie kobiety zajęły się pakowaniem małych, kolorowych jajeczek rożnymi smakołykami i drobnymi kwotami. 
(Ekstra tradycja, której żałuję, że nie obchodzimy w Polsce ja na pewno od teraz będą ją kultywować w naszym kraju)
Dziesiątki kolorowych jajeczek po południu porozrzucały/ pochowały w ogródku dla dzieci, które później szybko zbierały je do koszyczków.
Mnóstwo frajdy i radochy! 

Tak wyglądał jeden z rozpakowanych już zbiorów :) 

W środku wiele słodyczy, których nie mamy w Polsce, oraz takich, które mamy ze specjalnie limitowanymi opakowaniami.

PYSZNIE ✔️ odhaczone 
Wielka Niedziela:
Pobudka rano przez krzyczące z radości dzieci, o jakimś "zajączku wielkanocnym".
WCZESNA POBUDKA odhaczone ✔️
Haha, oczywiście nie miałam pojęcia, o tradycji związanej z zajączkiem, który w nocy podrzuca dzieciom koszyczki wypełnione słodyczami i drobnymi upominkami. Tak, więc wiadomość z rana, że muszę wstać, bo zajączek przyszedł była dla mnie dosyć dużym i bardzo miłym zaskoczeniem!
Moi host rodzice znają mnie doskonale, więc w moim koszyczku znalazła się granola, białko proteinowe o smaku babeczek (w wyobrażeniu Macy najgorszy koszyczek świata hah), słodycze kosmetyki i piękna przywieszka do branzoletki. 
ZASKOCZENIE odhaczone

Śniadanie świąteczne zawierało szynkę, pieczywo, jajka, kiełbasę oraz ciasta. Tak, więc podobnie jak w Polsce. Jedna różnica, to taka, że nie skupiliśmy się na rodzinnej konsumpcji przy stole przez kilka godzin jakim, to zwyczajem jest w Polsce, lecz na szybkim śniadanku i kawie z ciastem. A to ze względu, na to, że cały weekend już spędziliśmy wszyscy razem pod jednym dachem.

Cudowny czas i kolejne prawdziwe amerykańskie doświadczenie ODHACZONE!