To już 2 miesiące i 12 dni temu postawiłam pierwszy raz moje małe stopki
rozmiaru 37 na terenie kontynentu
Ameryka!
Spędziłam kilka dni w Nowym Yorku, kilka dni w Chicago, a mieszkam w Stanie Michigan i na tym stanie się skoncentruję opisując różnice w kolejnych postach. Na początku skupię się na generalnych powszechnie panujących zwyczajach w Ameryce.
Błędem jest postrzegać USA zawsze jako jeden kraj, bo tu co stan, to obyczaj. W państwie o powierzchni 3 806 000 mi2, podzielonym na 50 stanów nie sposób jest zachować identyczne zwyczaje i normy, w każdym obszarze. Chociażby ze względu na strefę klimatyczną, kulturę, a nawet przepisy.
Różnice między Polską, a USA
Jedzenie:
- Zamawiając najmniejszą porcję jedzenia nie musisz się martwić, że się nie najesz, bo najprawdopodobniej zaspokoi głód całej Twojej rodziny.
- W restauracjach najczęściej będzie Cię obsługiwał imigrant (Meksykanin/Portugalczyk) i są duże szanse, że jego/jej umiejętności mówienia po angielsku ograniczą się do rozumienia pozycji z menu.
- Do chleba się nie przyzwyczaiłam i nie przywyknę. Występuje tylko i wyłącznie w formie gorszego odpowiednika chleba polskiego tostowego.
- Nawet w mc porcje są dwa razy większe i myślę, że gorsze w smaku.
Zakupy:
- Rozmiary opakowań szamponów, soków, chipsów itd. są XXL. Czyli dla przykładu mały szampon = 400ml, duży = 750ml (w Polsce mały = 125ml/250ml, duży = 400ml)
- Złudne promocje, często: "buy one get one free".
- Ceny w sklepach seciowych są różne w zależności od dzielnicy.
- Ceny w sklepie spożywczym są wyższe dwu lub trzy krotnie.
- Nieznane osoby uśmiechają się do nas, lub mówią ''hello''. Bardzo miły zwyczaj. Choć w Polsce też powszechny, to tutaj występuje bez współczynnika alkoholu :D
- To Twój mały domek, którym wozisz wszędzie swoje 4 litery-nawet jak do sklepu masz 5 minut. Samochodzikiem podjeżdżasz dosłownie wszędzie, a większość spraw załatwisz nawet nie wysiadając z niego.
- Wsiadając do samochodu obojętne jakiego nastolatka możemy się spodziewać, że miejsca może dla Nas nie starczyć ze względu na stos śmieci z mc.
- Każdy ma samochód. Uczniowie z najbiedniejszych rodzin mogą sobie na niego zarobić jak i zarówno samodzielnie utrzymać z pełnym bakiem.
- Odległości między punktami są na tyle duże, że mogę sobie pozwolić na powiedzenie, że ''nie mając samochodu nie żyjesz''. Autobus, to rzadkość. W moim miasteczku nawet nie istniejąca.
- Jadąc moim longboard'em ze szkoły przez 12 minut wzdłuż głównych ulic spotykam max 2 przechodniów.
Wielkie traki i samochody XXI:
Ubikacje:
- Wszystkie toalety są automatyczne i woda spłukuje się sama pod wpływem ruchu (tak, w szkole również)
- Drzwi kabin w miejscach publicznych nie są szczelnie dopasowane do reszty konstrukcji. Często między drzwiami a resztą kabiny jest 1-2cm przerwa, przez którą możesz spokojnie obserwować świat poza drzwiami. Oczywiście sprawia to, że czujesz się, jakby tych drzwi w ogóle tam nie było :)
- W szkolnych ubikacjach mamy automaty do suszenia rąk oraz automaty, w których dziewczyna w ciągu miesiączki z zaskoczenia może kupić, to czego potrzebuje bez panicznego krążenia po korytarzu i pytania, czy któraś z koleżanek ma damskie przybory.
Policja:
- Mit, czy fakt, jeżeli chodzi o ich miłość do donatów? Fakt. W Chicago widziałam kilka policjantów faktycznie z kawą i pączkami w dłoni jak na filmach.
- W Michigan? hmm w sumie, to widziałam policję tylko raz- podczas festynu.
Amerykanie mają manie wielkości! Z powodu rozległości kontynentu zawsze znajdą miejsce na kolejne ogromne pomysły.
Jako ''mały'' człowiek pochodzący z małego państwa na początku czułam się bardzo przytłoczona. Niczym robaczek maszerujący Piotrkowską.
Przemieszczając się z jakiegokolwiek miejsca do kolejnego za każdym razem myślę, jak mało jeszcze widziałam w tym stanie, a co dopiero na kontynencie nie wspominając o świecie!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz